-

ainolatak

Jak wypłynąć na cudzej wojnie, czyli „strategia admirała Ruytera”

Sprowokowana notką Piotera o Ruyterze na szybko reaguję. Ropa to wdzięczny temat, nie mogę się powstrzymać, by nie dodać poszerzonego komentarza, który wyraża mój podziw dla holenderskiej strategii „ujawnionej” wraz z pokazywaniem się na banknotach wizerunku admirała Ruytera. Mam nadzieję, że na SN znajdą się fachowcy od  „geo oil&gas”, żeby dorzucić swoje lub wyprostować ewentualne zapędy analityczne, liczę też na Pana deszcznocity ;)  

Niepozornych rozmiarów kraj tulipanów, nigdy nie przestał być ambitny i aktywnie wykorzystuje sprzyjające okazje. Ewidentnie wie jak negocjować i zagrywać, żeby osłabić - jeśli nie może pokonać przeciwnika - nawet tego, który teoretycznie gra do tej samej bramki. Ruyter był genialnym strategiem – Holendrzy o tym nie zapominają i przypominają o tym nie tylko filmem o nim z 2015 roku.

O „szansie Ruytera” wobec Wielkiej Brytanii z 1939 roku nie będę wspominać, bo wszyscy wiedzą o co chodzi, po wpisie Piotera.

Pojawienie się admirała na banknotach w 1970 jest równie interesujące. Koniec lat sześćdziesiątych to początek trudnych lat dla Wielkiej Brytanii, które w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych przekształciły się w kryzys jakiego Anglicy nie pamiętali od czarnego czwartku.  Czas konfrontacji z niekonkurencyjnym przemysłem i infrastrukturą – jeszcze do połowy lat sześćdziesiątych w UK większość pociągów to te z lokomotywami parowymi (w 57’ londyńskie koleje kupiły raptem jedną spalinową), kiedy nawet w Niemczech w tym czasie na głównych liniach jeździły spalinowe, o USA nie wspominając. To lata, szalejącej inflacji, szoku naftowego i masowego bezrobocia. Jak widać mądrzy gracze, nawet mali, doskonale monitorowali sytuację na wyspie.

A w małym wycinku wyglądała ona dla UK tak:

Do tego doszedł szok naftowy wywołany przez embargo nałożone przez OPEC:

Zanim jednak doszło do embarga, od czasów sześciodniowej wojny arabsko-izraelskiej USA grzały temat ukrócenia uzurpatorów windowania cen z OPEC, celując w konflikt i utarcie Arabom nosa. Holendrzy zobaczyli w tym szansę, tak samo jak w słabej pozycji gospodarczej UK i jej mało czułych - w tamtym czasie - relacji z bratem zza oceanu.

Jak sądzę różne tajne negocjacje musiały trwać od 1970 roku, by w 1973 zaowocować wojną Jom Kipur, sprowokowaną przez USA, które stanęły po stronie Izraela. Holandia jedyna w Europie, obok Portugalii, zezwoliła Amerykanom na wykorzystanie swoich baz lotniczych w celu przewożenia sprzętu wojskowego do Izraela w ramach operacji Nickel Grass. W czasie wojny kraj Shella dostarczał Izraelowi także sprzęt wojskowy, głównie silniki, części zamienne i pociski do brytyjskich czołgów Centurion po tym, jak rząd brytyjski nałożył embargo na dostawy broni do Izraela, odcinając tym samym pierwotne źródło zaopatrzenia tego materiału, ale także części i amunicji do lekkich czołgów, amunicji artyleryjskiej i bomb lotniczych. Wielu holenderskich kierowców ciężarówek pracowało w Izraelu w czasie wojny, by zastąpić izraelskich kierowców ciężarówek, którzy zostali powołani do służby wojskowej.

Wojna izraelsko-arabska przyniosła poważne niesnaski w obozie USA i zachodnich krajów obłożonych naftową karą. Głównie Wielka Brytania zaczęła obarczać USA winą za wywołanie globalnego kryzysu paliwowego. Słaba gospodarka UK ledwo zipała i mogła tego nie wytrzymać. A tu Amerykanie agresywnie pędzili z rozwojem gospodarczym i globalnym rozgrywaniem pod siebie świata. Brytyjski premier Heath oficjalnie wyrażał zaniepokojenie, że Nixon bez konsultacji zwiększył potencjał nuklearny. Mało czułe relacje to delikatnie powiedziane.

Czyż to nie wspaniała okazja dla „strategii Ruytera”? :)

To, że w 1973 roku Wielka Brytania stała się członkiem Wspólnoty Europejskiej, miało trochę łagodzić stanięcie w czarnej kropce, ale kolejne 3 lata z takim deficytem, doprowadziły do tego, że w 76’ UK pożyczyła od MFW 3,9 miliarda dolarów (circa $16,8 miliardów obecnie). Swoją drogą to jedna z największych największych pożyczek w historii MFW (mam wrażenie, że Argentyńczycy to przebili). Tak czy inaczej, chłopcy z Waszyngtonu bardzo się ucieszyli. No, ale potem przyszła Żelazna Dama i w momencie, kiedy nie wiadomo jak by zakończył się  jej żywot, stał się cud – zmieniająca prawie wszystko wojna o Falklandy.

Z kolei rok 2007 kiedy znowu wystawiono na banknotach Ruytera jest jeszcze bardziej wielowymiarowy, ale chodzi w zasadzie o to samo. Sytuacja Holandii w tym czasie i ich szansa jest dość jasna co napiszę poniżej. Sytuacja brytyjska jest bardziej zagmatwana. W 2007 rezygnuje Blair, ale zastępuje go partyjny kolega Gordon Brown. I nie sądzę, że chodzi tylko o Shella- owszem Shell stał się „bardziej”  holenderski, ale przeniesienie kraju rezydencji miało bezpośrednie źródło w zaostrzeniach podatkowych przedstawionych przez G.Browna (!) w 2002 roku. Z resztą jak został premierem już w 2008 roku latał do szejków na pokładzie razem z przedstawicielami Shella i BP.

W dniu rezygnacji Blair został mianowany oficjalnym Wysłannikiem Kwartetu na Bliskim Wschodzie, którym był do maja 2015 r. A jak poważnie potraktuje się doniesienia z 2014, że Blair w 2010 roku rzekomo zarabiał 41 000 funtów miesięcznie po podpisaniu umowy z saudyjską firmą naftową PetroSaudi, dla której, poprzez swoją firmę Tony Blair Associates, wynegocjował wielomilionowe transakcje z Chinami, to stawia to relacje Blaira z Arabami w innym świetle. Niekoniecznie po linii transatlantyckiej. Nota bene saudyjska firma w bieżącym roku została objęta dochodzeniem szwajcarskich służb, w związku z zarzutami kradzieży aktywów z malezyjskiego funduszu 1MDB, uważanego za pralnię pieniędzy  – łącznie 4,5 miliarda dolarów zostało sprzeniewierzone.

Skąd takie relacje nie po linii wielkiego brata? Ano stąd, że po inwazji na Irak w 2003 UK więcej straciła niż zyskała, a przede wszystkim, jak to określił brytyjski sekretarz obrony, przegrała z administracją Busha w sprawie odbudowy Iraku. Czyli znowu kłótnia w rodzinie o ropę, finanse i wpływy.

Ale co najważniejsze w przypadku Holandii – znowu chodzi o rolę jaką stary sojusznik zza oceanu może przypisać chętnym potomkom admirała Ruytera, zamiast roszczeniowym i mało lojalnym wyspiarzom – sprytnego pomagiera w interesach amerykańskich umocowanego w UE i gotowego przeciwstawić się francusko-niemieckiemu kursowi, bynajmniej nie transatlantyckiemu. W Iraku siły holenderskie zapewniły fizyczną i polityczną osłonę dla Japonii, a Holendrzy wykorzystują swoje zaangażowanie w misję NATO, aby popychać innych do robienia czegoś więcej. W Afganistanie Holendrzy przejęli większość fazy III planu ISAF i rozmieścili oddziały holenderskie w operacjach bojowych po raz pierwszy od ponad 30 lat. Holendrzy doprowadzili Europę do uruchomienia projektów pilotażowych mających na celu wzmocnienie międzynarodowej współpracy w zwalczaniu terroryzmu i zainicjowali dialog USA-UE w sprawie finansowania terroryzmu, który położył podwaliny pod proponowaną ważną międzynarodową konferencję finansowania terroryzmu w 2006 roku. Akty „tolerancji” miejscowych muzułmanów, jak chociażby morderstwo Theo van Gogha "zmusiło" troszkę Holendrów do zakwestionowania multiculti na rzecz poradzenia sobie z problemem i wzmocnienia powiązań amerykańsko-holenderskich.

Wielka Brytania wybrexitowała się, a na polu walki w imieniu wielkiego brata dyskretnie uwija się Holandia. I tak np. wiosną tego roku to Holandia była inicjatorem ostrzeżenia dla Niemiec i Francji, że małe państwa nie życzą sobie dominacji tych dwóch największych i najsilniejszych członków UE (do ostrzeżenia zwerbowała też kraje bałtyckie, Szwecję, Finlandię, Danię i Irlandię). Ten mały kraik czuje się zmuszony przejąć rolę propagatora wizji UE przede wszystkim jako rynku wewnętrznego.

Pod amerykańskim parasolem Holendrzy rozwijają swoje przywództwo poza Europą. Holenderskie strategiczne interesy na Karaibach i rozpoczęte tam w 2010 poważne zmiany czynią z Holandii logicznego partnera w rozgrywkach z wenezuelskimi wpływami w regionie. Holendrzy utrzymują dobre stosunki zarówno z Izraelem, jak i Palestyńczykami  i z chęcią gotowi są przyjąć obowiązki mediatorskie…. A Haga, jako siedziba głównych międzynarodowych instytucji prawnych oferuje wyjątkową okazję do realizacji polityki zagranicznej nie tylko holenderskiej.



tagi: wojna  ropa  gospodarka  brexit  wielka brytania  holandia  u.s.a  ue 

ainolatak
18 września 2018 22:24
23     4244    18 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

MarekBielany @ainolatak
18 września 2018 23:45

Harlem w Nowym Amsterdamie.

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @MarekBielany 18 września 2018 23:45
19 września 2018 08:01

bardzo dobre spostrzeżenie :)

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @ainolatak
19 września 2018 09:24

A co do Harlemu, który wrzucił pan Marek przypomniał mi się Bond.

I tak 1971 wypuszczono Bonda Diamonts are for ever. Amerykański bohater, Willard Whyte jest potentatem, którego imperium biznesowe obejmuje materiały wybuchowe, ropa naftowa, elektronika, domy, hotele i lotnictwo. To, delikatnie mówiąc, mało inteligentny odludek dający się porwać czarnemu charakterowi, który podszywa się pod potentata. Dziewczyny Bonda – Amerykanki – wyjątkowo, nawet jak na Bonda, głupiutkie. Fałszywy Whyte przystąpił do budowy laserowego satelity, którym zamierzał szantażować światowe rządy w nuklearnej grze.

1972/73 Live and Let Die: tu mamy i Harlem i czarnego Mr Biga, jednego z najpotężniejszych w świecie przestępczym, który w czasie wojny służył w armii amerykańskiej, pracował obok służb specjalnych, a potem został agentem sowieckim mającym za zadanie korumpowanie amerykańskiego społeczeństwa, w pełni wykorzystując wszelkie zepsucia kapitalistycznej Ameryki.

A w 1976 w The Spy Who Loved Me jest słynna mobilizująca Anglików fraza, kiedy kochanka mówi do Bonda, że go potrzebuje, a ten odpowiada: „So does England!”

Proszę popatrzeć ile jest tych Union Jack flag w czołówce

 

zaloguj się by móc komentować

Tytus @ainolatak
19 września 2018 09:27

A może kryzys na wyspach w latach 70 jest związany ze skonsumowaniem drugowojennych zdobyczy brytyjskich z kontynentu? Ciekawe, czy zinwentaryzowali wszystkie?

I jeszcze jedno, czy poleca Pani film "Admirał"? Na razie nie miałem okazji oglądnąć.

zaloguj się by móc komentować

deszcznocity @ainolatak
19 września 2018 17:29

Chcialem tylko nadmienic, ze Wlk. Brytania przygotowuje sie do zycia po bregzycie rowniez w kwestii niezaleznosci energetycznej. Szczegolnie, ze Irlandia juz zapowiedziala, ze zabieraja swoje rezerwy z powrotem. Zachecam do doskonalych map na stronie Oil and Gas Authority. Szczegolnie ciekawym jest fakt, iz po tym, jak zmieniono prawo, w maju tego roku wydano 123 licencje na szukanie zloz ropy na szelfie kontynentalnym. Anglicy nie ograniczaja jednak poszukiwan na morzu - rowniez na ladzie szukaja rozwiazan potencjalnego miedzynarodowego problemu konfliktu zbrojnego na Bliskim Wschodzie. Trzy lata temu gruchnela wiadomosc o olbrzymich zlozach ropy w zachodnim Sussex (niedaleko lotniska Gatwick). Piec lat temu gazety informowaly o zlozach gazu lupkowego. W tym roku zaczeto nawet prace , ktorych efektem byly mini-trzesienia ziemi. Mimo to, wladze hrabstwa wydaly szereg pozwolen na eksploracje.

Taka ciekawostka - gdzie sa magazynowane zapasy ropy w UK (strona 79) - otoz oczywiscie nie w Anglii...

Wszystko , co wazne , jest zasloniete przed oczami profanow.

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @Tytus 19 września 2018 09:27
19 września 2018 19:55

Co do pytania o przejedzenie wojennych fruktów przez 15 lat, napisałam cały elaborat w odpowiedzi ;), ale został na innym komputerze, więc ta odpowiedź jutro,  a dzisiaj o filmie.

Oczywiście, że warto obejrzeć choćby dla scen morskich bitew, które bardzo mi się podobały. Ale jest więcej. Piękne okręty. Zrobiony z hollywoodzkim rozmachem, dobrą grą i z przekazami propagandowymi, jakich nie powstydziliby się Angole. Oczywiście to mementami na zbyt wyciskającym łzy końcu i na początku trochę męczyło, bo słowa: wolność niderlandzka republika są odmienione przez wszystkie tolerancyjne przypadki. Niderlandczycy są oczywiście jedynymi wolnymi ludźmi, którzy za wolność oddadzą życie.

Przez chwilę gra nawet Rutger Hauer, który w scenie śmierci na statku, ma przypominać i przenosić w emocje ze słynnego monologu przed śmiercią z Balde Runnera: I've seen things you people wouldn't believe. Attack ships on fire…. Nic nie zostało tam umieszczone bez powodu.

No i dobrze przedstawione wewnętrzne gry i wyższe siły, które de facto kierowały wypadkami, a nie bracia de Witt, jest też ich okropna śmierć. Warto. 

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @Tytus 19 września 2018 09:27
19 września 2018 20:03

i jakieś przekłamania tez miał, w stylu Anglia jest protestancka, jak i Niderlandy, bo Henryka swedziała jakaś część ciała...

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @deszcznocity 19 września 2018 17:29
19 września 2018 20:08

Oj tak, na razie trzeba zakrywać przed profanami, ale sądzę, że dążymy do tego, by pewnego dnia wszystko było przed oczyma, a my nic z tego nie zrozumiemy.

Bardzo Panu dziękuję za linki ze świetnymi mapami i informacjami. Pozdrawiam

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @ainolatak 19 września 2018 09:24
19 września 2018 23:43

Ale Ci "z depresji" latają tam na weekend, tak jak ja na Stare Miasto lub do Puszczy K.

zaloguj się by móc komentować

Tytus @ainolatak 19 września 2018 19:55
20 września 2018 07:54

Dziękuję za recenzję, na pewno obejrzę, ma Pani dar przekonywania.

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @Tytus 19 września 2018 09:27
20 września 2018 08:13

Mimo, że w latach 50 i 60tych szło do przodu, to jednak społeczeństwo brytyjskie było obłożone bardzo wysokimi podatkami. Robiło dobrą minę do złej gry, ale raczej biednie wyglądało (pomijam klasę wyższą).

Myślę, że główne powody były w tym, że WB jakby nie potrafiła zrozumieć, że świat jedzie już na nowym imperialnym wózku a ich zjechał na bocznicę z obdrapanym napisem imperium. Zrozumieć, że trzeba nadążyć kroku za nową dynamiką, a do tego potrzebne są szeroko pojęte zmiany – od nastawienia i inwestowania w technologię, infrastrukturę, po edukację. To tak jak z tymi lokomotywami parowymi, których używała, mimo że konkurenci przestawili się już dawno na tańsze spalinowe.

A Stany, które łyknęły największy zysk powojenny, w tym w postaci wiedzy i nawiezionych naukowców, postawili na nowe technologie, przede wszystkim militarne, transportowe i farmaceutyczne. W latach 50tych doskonale widać było, co Churchill miał na myśli - USA były najsilniejszą potęgą militarną na świecie. Zaczął się u nich prawdziwy boom nie tylko na dzieci, choć tych przybyło tyle, że gdy boom ostatecznie ustąpił w latach sześćdziesiątych, było prawie 77 milionów "wyżu demograficznego". To był wielki boom gospodarczy, który przełożył się na poziom dobrobytu. Znaczna część tego wzrostu pochodziła z wydatków rządowych, bezrobocie i inflacja były niskie, a płace wysokie.

A w Wlk. Brytanii był problem z gotowością do zmian i brak zdolności do robienia „innowacji”. Wspominałam chyba już kiedyś o zabawnej książce D. Lodga Zamiana miejsc. Dla mnie przeczytanie jej lata temu było wstrząsem, nie ze względu na historię (profesor amerykański zamienia się z angielskim na pracę, a w zasadzie na życie i całe otoczenie które tym sposobem zmienili), ale w jakich realiach została osadzona. Styl życia w obydwu krajach różnił się diametralnie. Podam jeden przykład – amerykański bohater brał ciepły prysznic 2 razy dziennie, w Anglii zastał możliwość zimnej wody, oszczędzanej i często zakręcanej. Lodge, jako wykładowca czerpał ze swoich wspomnień studenta a potem pracy na uniwersytecie w latach 60tych. Jasno pokazał, że brytyjski uniwersytet hołubi bierność i wierność. Mimo, że jego bohater jest inteligentny, to nie jest ambitny, bo nie to jest premiowane. Nie myśli więc o zdobyciu doktoratu czy pójściu dalej w naukę, bo nie patrzy się na to przychylnie i nie jest to pożądana kariera, która i tak zależy od znajomości i ustosunkowań w "towarzystwie".

Takie nastawienie w nauce odkrywa trochę gdzie Wielka Brytania zapętliła się w tamtym czasie. No jest oczywiście kwestia związków zawodowych, ruchów narodowościowych, kłopoty po i kolonialne. To tak z grubsza ;)

zaloguj się by móc komentować

Tytus @ainolatak 20 września 2018 08:13
20 września 2018 08:19

Dziękuję za wyjaśnienie!

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @MarekBielany 19 września 2018 23:43
20 września 2018 08:20

przylatują na wyspę, jak do puszczy szukać korzeni ;)

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @Tytus 20 września 2018 07:54
20 września 2018 16:34

Podkręcił mnie Pan tym filmem. Jak Pan go obejrzy to pozna również historię HMS Royal Charlsa- nie znałam jej wcześniej, a bardzo podnosi na duchu.

Eskorta więźnia Charlsa

I to co można oglądać w amsterdamskim Rijksmuseum

 

zaloguj się by móc komentować

Tytus @ainolatak 20 września 2018 16:34
23 września 2018 14:23

Udało się. Jestem po oglądnięciu tego filmu. Bardzo dynamiczny, wspaniała muzyka, i dobrze przedstawione bitwy morskie. I okrucieństwo tłumu. A jako, że jestem w trakcie lektury Wilhelma de Beauplana to szczególną uwagę zwróciłem na ucztę admirała de Ruytera  z braćmi de Witt. Nie ma co porównywać do wystawnych uczt polskiej szlachty siedemnastowiecznej. 

Warto też podkreślać antyangielskość tego filmu. Może to Holendrzy byli przyczyną Brexitu?

Dzięki za zachętę!

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @Tytus 23 września 2018 14:23
23 września 2018 15:40

Proszę bardzo. Cieszę się, że bitwy się podobały. Ja mam ograniczoną wyobraźnię bitewną, jak oglądam plany bitew morskich to nie bardzo widzę jak te manewry dowodzących przebiegały. A na filmie rewelacyjnie i łopatologicznie przedstawiono jak to się odbywało.  Oglądałam kiedyś taką agitkę propagandową o klęsce Armady (made by BBC), i cały czas mówili o tym jak od drewnianych odłamków ginęli Hiszpanie. Tak ginęli i jedni i drudzy i w Admirale dobrze to było pokazane.

A co do przyczynku - myślę jednak, że Holendrzy dobrze wykorzystują szanse, ale obecnie mają dość słaby potencjał decydujący o zaistnieniu szansy. Oni są po prostu na szansę gotowi.

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @ainolatak
24 września 2018 13:24

Z racji wieku nie potrafię się szybko przestawiać z jednych tematów na drugie, ale sprawa ropy w Holandii to jest sprawa Royal Dutch Shell, założonego w 1911 - w Londynie. O wielu interesach Shella pisze się dużo, np. o nigeryjskich ale omijany jest temat bardzo dużego zaangażowania Shella we wspólne projekty z Gazpromem. Wydawało mi się, że głównie chodziło o wydobycie gazu na Kamczatce, ale okazuje się, że konsorcjum budujące Nord Stream II - za drugiego udziałowca po Gazpromie - ma Shella. I mają współne projekty w zakresie LNG. Wintershall i BASF  to chyba raczej mniejsi  udziałowcy.

  Współpraca Holandii z Rosją na polu ropy naftowej i gazu jest wspierana bardzo silną akcją dyplomatyczną i propagandową obu stron.

Shell działa też w USA m.in na Alasce ale też w Luizjanie. Holandia bez Shella - nie istnieje.

PS. Bardzo piękne są te fotografie i obrazy. A oto piękna siedziba Royal Dutch Shell. 

 

Shell kantoor Den Haag.JPG

https://royaldutchshellplc.com/category/gazprom/

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @ainolatak
24 września 2018 21:51

Bardzo dziękuję za Pani komentarz. Wiek, jak wino sprawia, że spojrzenie na sprawy jest jeszcze głębsze. A Pani doświadczenie dodaje nie tylko tej głębokości, ale i zadziora dziecięcej ciekawości :)

Oczywiście interesy naftowe Shella to podatki, zyski i wpływy dla Holandii, ale też wzmacnianie jej pozycji negocjacyjnej w wielu obszarach. I ta wie, że interesy oddziela się od sentymentów, a działać trzeba na wiele frontów, szczególnie jak maksymalnie chce sie wykorzystać osłabienie przeciwnika. Dlatego, mimo że powszechnie wiadomo, iż członkowie holenderskich rządów obowiązkowo terminują na różnych etatach w Shellu (albo przed pracą w ministerstwach albo po) to jednak wyraźnie – dla zwiększenia zdolności przetargowych kraju - oddziela się komercyjne interesy Shella od dyplomacji.

Ale trzeba pamiętać, że w ostatnich kilkunastu latach mowa głównie o holenderskich interesach tego potentata, mimo, że to konsorcjum holendersko-brytyjskie. Właśnie w czasach wojny w Iraku i po niej, dominacja holenderskiej linii była widoczna. Sprawa Nigerii - tutaj też wyranie było widać, że amerykański parasol otworzył się dla Shella m.in. w 2013 roku, kiedy Sąd Najwyższy USA oddalił pozew przeciwko Shellowi w sprawie Kiobel – zbrodni przeciwko ludności w Delcie Nigru. W 2014 roku kiedy zmieniano szefa, został nim Holender, mimo że wszyscy spodziewali się Brytyjczyka. Wlk. Brytanii zależy oczywiście na podatkach od Shella za wykorzystywanie ichniejszych złóż, ale raz te się wyczerpują, dwa Shell inaczej widzi swoje interesy niż UK (m.in. firma naftowa była bardzo przeciwna bexitowi). To w czasie najgorętszych sporów brexitowych Royal Dutch Shell przejął BG Group, trzeciego największego producenta ropy i gazu w Wielkiej Brytanii. Shell, stając się jednym z najpoważniejszych kapitałowo graczy paliwowych na świecie. „Właściciel” takiego gracza, czyli Holandia w tenże sposób wzmacnia swoją pozycję w świecie polityki.

Dyplomacja holenderska i politycy wykorzystują wsparcie Amerykanów i świadczą im przysługi. Z drugiej strony korporacyjny  interes w postaci Shella zabezpiecza interes własny (ale i kraju) na innych frontach, z innymi komercyjnymi partnerami. Właśnie grając z Niemcami czy Francuzami w naftowych przedsięwzięciach, no i oczywiście z Gazpromem, z którym realizuje różne projekty energetyczne, z wisienką na torcie w postaci Nordstream 2.  Nie przeszkadzało mu to jednak, w Iraku razem z amerykańskim ExxonMobil, prowadzić ostrej wojny przeciwko rosyjskiemu Lukoilowi o największe złoże. Nie ma sentymentów w biznesach.

I nawet ostatnie straszenie przez Amerykanów sankcjami wobec firm zachodnich, które wciąż prowadzą interesy z Iranem niewiele robią. Bo np. taki Shell, który prowadzi interesy w Stanach ma kartę przetargową – ponad 20 tys. amerykańskich pracowników.

Widać wyraźnie, że Holandia nie jest tylko popychadłem, ale jak wypływa na morze cudzej wojny, to sama ma niezły wojenny i niezłych marynarzy na pokładzie, którzy są równie dobrymi kupcami.

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @pink-panther 24 września 2018 13:24
24 września 2018 21:52

a powyższa odpowiedź do Pani oczywiście

zaloguj się by móc komentować

Paris @ainolatak 24 września 2018 21:52
24 września 2018 22:07

Piekne  !!!

I to wlasnie jest ta polityka... i jak SMIESZNIE  i  KURIOZALNIE  wygladaja na tym tle te groznyje i strasznyje sankcje tzw. zachodu czy  USA  wobec Putina...

... ktorego corcia - co tu duzo gadac - tez zamieszkuje od wielu lat w kraju tulipanow  !!!... a corcia Lawrowa w USA mieszka  !!!

Normalnie pusty smiech na sali jest  ta cala deta polityka globalna... i sFiatowa  !!!

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @Paris 24 września 2018 22:07
25 września 2018 06:57

Nawet malutkie państewko może prowadzić poważną politykę i poważne interesy, zbierać poważne haki, jeśli ma siebie w centrum działań.

Nawet państwo większe, które nie ma siły gospodarczej, by poważną politykę prowadzić, nie musi wyłącznie wykonywać zewnętrznych dyrektyw, potrzebna jest odwaga i wiara. Tamci wierzą w siebie, my zachowujemy się tam jakbyśmy w Nikogo i w nic nie wierzyli, oprócz chwilowego interesu swojej własnej rodziny.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @ainolatak 25 września 2018 06:57
25 września 2018 07:45

Bo tak jest. Wyznajemy kult najświętszej rodziny. Własnej. Przynajmniej tak nam się wydaje. Ale zewnątrz widać dobrze, że to tylko społeczność plemienna owładnięta kultem cargo.

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @Grzeralts 25 września 2018 07:45
25 września 2018 08:11

No właśnie "przynajmniej tak nam się wydaje", że kult własnego rodzinnego plemionka jest najwyższą świętością i prowadzi do sukcesu...a kończy się to na zadowalaniu się bezwartościowymi "zdobycznymi" błyskotkami, które mają podkreślić autentyczność kultu, a w rzeczywistości są nawet nie smyczą, a kolczatką.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować