-

ainolatak

God save the Queen! Epoka elżbietańska, czyli czas rosnących nastrojów patriotycznych cz. 3

W ostatnim odcinku Czasu RNP rozważania na temat propagandy lęku przed inwazją obcego królestwa, a jednocześnie wzmacnianiu wizerunku Korony, rozpoczęłam od wskazania wagi druku, jako jednego z narzędzi do przeprowadzenia krwawej – co trzeba podkreślać – rewolucji religijno-kulturalnej. Dzięki niemu rozpowszechniano reformację, ale też kreowano nową świadomość oświeceniową i nowy angielski patriotyzm. Teksty pisane, czy poważniejsze publikacje skierowane były jednak stosunkowo do nielicznej publiki. Jeszcze w 1550 roku większość angielskiego społeczeństwa to poddani nie potrafiący podpisać się imieniem czy nazwiskiem, w tym ok. 82% mężczyzn i ok. 97% kobiet. Pięćdziesiąt lat później odsetek analfabetów spadł o ok. 10 p.p. w przypadku mężczyzn i c. 7% - kobiet. Zatem pole rażenia poprzez sam tekst ograniczone było praktycznie do elit. Jednak poprzez druk obrazkowych treści, religijnych w biblii i modlitewniku, satyr, śpiewanych ballad i psalmów, swoista podażowa polityka publikacji oświeceniowo-protestanckiej myśli wpływała na wzrost popytu, co objawiało się m.in. wzrostem liczby wydawanych tytułów. W całym okresie panowania Elżbiety liczba londyńskich wydawców kształtowała się pomiędzy 20 a 30. W latach 1570-79 średnio w ciągu roku drukowano 136 pozycji. Ale już w latach 1580-89 liczba rocznie wydanych tytułów skoczyła do 202.

Wzrost liczby tytułów niemal o 1/3 był wielkim sukcesem, tym bardziej, że dystrybucja druku nie należała do najłatwiejszych. Angielski wydawca ograniczony był do sprzedaży w swojej księgarni przy katedrze św. Pawła w Londynie. Reklama sprzedawanych produktów odbywała się jedynie za pomocą głośnego nawoływania przez pomocnika sklepikarza przechodniów, czy do rozlepiania na sklepiku i słupach plakatów reklamowych. Księgarnie oprócz Londynu znajdowały się zaledwie w kilku innych miastach. Tanie i bardziej popularne książki można było jeszcze rozprowadzać przez wędrownych handlarzy odwiedzających targi i rynki w całej Anglii. Obwoźnym handlarzom nie wolno było sprzedawać poważnych pozycji wydawniczych, a jedynie pamflety, kalendarze astrologiczne i ballady za grosik. Ballady były na tyle tanie, by stać na nie było mniej zamożnych Anglików. Najczęściej opublikowane na pojedynczych arkuszach, czasem z ilustracją i tytułem popularnej melodii, na którą miały być śpiewane. Ich tematyka dotyczyła różnorodnych, najchętniej sensacyjnych wydarzeń, które miały rozpalać emocje. Co ważne, ballady mogły być wyśpiewywane również na rogatkach i w tawernach przez tych, którzy potrafili czytać, przez co informacja miała większe pole rażenia docierając do znacznie szerszej niepiśmiennej publiki.

Z kolei protestanckie drukowane treści indoktrynowały poddanych podczas obowiązkowych – pod groźbą surowych kar – mszy elżbietańskich. W 1559 roku nieobecność w Kościele anglikańskim w niedzielę i święta podlegała karze 1 szylinga grzywny tygodniowo. W 1581 już do 20 funtów miesięcznie. W niektórych przypadkach niezapłacenie grzywny doprowadzało do zajęcia 2/3 posiadanej ziemi lub uwięzienia. To kościół anglikański był kolejnym, skutecznie kontrolowanym, kanałem rozprowadzania treści propagandowych, mimo, iż wielu autorów opracowań propagandy elżbietańskiej w ogóle tego nie dostrzega. Psalmy metryczne i modlitewniki biły rekordy popularności druku. Powrócę w tym miejscu do Book of Martyr’s, w której Foxe próbował przedstawić Elżbietę jako większą orędowniczkę Kościoła angielskiego niż ona de facto była. Już na samym początku mamy dedykację dla Elżbiety, rozpoczynającą się od ozdobnej litery C. Litery będącej historią samą w sobie. Jest pierwszą literą zdania "Konstantyn wielki, potężny imperator”, tyle tylko, że w miejscu intronizowanego Konstantyna Wielkiego jest koronowana Elżbieta. Pod nią na obrzeżach oprócz wijących się węży widać papieża, w niezbyt komfortowej dla niego pozycji, trzymającego połamane klucze do królestwa Bożego. W późniejszym wydaniu Foxe'a, początkowa litera C z Elżbietą rozpoczyna zdanie „Chrystus, książę wszystkich książąt”. Logika nakazuje umieścić na rysunku Chrystusa, nie królową Anglii. Jest jednak inaczej. Jedna litera, a tak skuteczny przekaz polityczny i kościelny… Obok władczyni stoją ważne postaci: ostatni to wydawca John Day, w środku twórca Księgi męczenników John Fox, a pierwszy to sam William Cecil, lord Burghley, promotor wydania Foxa. Przekaz, jaka jest polityka Elżbiety wobec głowy Kościoła Katolickiego i kto jest ważny „na mieście” jest jasny nawet dla tych, którzy podpisując się stawiają krzyżyk.

Burgleyowi, szarej eminencji, tak spodobało się upamiętnianie jego władzy i znaczenia, że już w Bishop’s Bible z 1568 roku w literze D w tekście „Dawid wybitny król i prorok, wybraniec wszechmocnego Boga...” umieszczono herb Cecila i jego motto – Cor unum, via una. Cztery lata później idzie jeszcze dalej, bo zastępuje króla Davida, twórcę psalmów, rozpoczynając literą B pierwszy psalm: „Błogosławiony człowiek…”. W ornamencie Lord of Burghley trzyma księgę z hebrajskimi literami, jednak nie jest to Biblia. Nie wiem czy sprawdzano tekst na okoliczność kabały. I o ile litera C z Elżbietą została przyjęta bez zdecydowanych pomruków niezadowolenia to Burghley, jako David w Biblii był niezwykle postępowym „odejściem od konwencji”.

W tejże wersji figuruje jeszcze jeden postępowiec – Robert Dudley, czyli hrabia Leicester, pojawiający się w księdze Jozeuego. Herb i motto Leicestera zostało umieszczone w literze A, która rozpoczynała tekst: „Po (After) śmierci Mojżesza, Pan przemówił do Jozuego”. Leicester został więc przedstawiony ludowi jako Jozue, wierny Panu sługa i wojownik, który po ewentualnej śmierci władcy/władczyni zostanie wezwany do prowadzenia narodu. Symbolizm polityczny i sposoby jego komunikowania, jak widać są tak innowacyjne, że nie sposób się nie uśmiechnąć, choć była to śmiertelnie poważna sprawa. Poważna i droga – trzeba zaznaczyć, że takie grawerowane litery w druku to nie było byle co, koszt był wysoki, bo trzeba było oddzielnych pras, by je wydrukować.

Aby kontrola dystrybucji idei była skuteczna, trzeba było od czasu do czasu upomnieć tych, którzy wychodzili przed szereg. Dotyczyło to głównie purytanów, którzy jeszcze nie bardzo rozumieli politykę imperialną i skupiając się zbytnio na aspekcie religijnym podrażniali ówczesne władze. Apogeum niezadowolenia purytanów, sprawdzających dokąd prowadzi wolność słowa za wspaniałego panowania oświeconej władczyni nastąpiło w czasie, kiedy w 1578 roku serce Elżbiety zaczęło bić mocniej na myśl o 22 lata młodszym Franciszku Herkulesie Walezjuszu, synu króla Francji.

Lord Burghley lubił obserwować jak frakcje biorą się za łby, jednocześnie cały czas to kontrolując. Umiejętnie dolewał raz tu, raz tam oliwy do purytańskiego ognia, a w ramach ochrony Korony, "przy okazji" strzegł tylko własnej rodziny i potomków. Zatem ostatnią rzeczą jakiej chciał, było zobaczenie na tronie Leicestera i jego skoligaconych protegowanych, którzy mogli zagrozić karierze syna, Roberta Cecila. Ze znaną sobie powściągliwością, robił to co należało, by przeciągać rzecz w czasie…prowadził narady, wysyłał do Paryża negocjatorów, sprawdzał z lekarzami, czy królowa jest wciąż dziewicą i tym podobne, jednocześnie uważnie monitorując bieg wydarzeń.

Dotychczasowy długoletni faworyt Elżbiety Leicester-Jozue z lekka stracił cierpliwość... nie po to, jak niektórzy podejrzewają, szybciej wysłał swoją pierwszą żonę w zaświaty i inwestował w teatralne sztuki, żeby nieobliczalna Bess zwariowała na punkcie francuskiej „żabki”, jak go czule nazywała. Sfrustrowany Leicester wytoczył ostatnie armaty nacisku, bo przecież on miał być tym wyczekiwanym mężem i królem Anglii. W sekrecie (który oczywiscie dla Elżbiety nim nie był) ożenił się z rudowłosą Lettice, którą zawsze mógł zwolnić z potajemnych ślubów, a gdyby to nie zadziałało była jeszcze antykatolicka grupa literatów, której patronował oraz rodzina. Tak właśnie, rodzina, ponieważ mówiąc o urzędnikach i ważnych osobistościach czasów elżbietańskich trzeba myśleć o jednej mafijnej rodzinie.

Leicester był wujkiem, jednocześnie sponsorem, lub jak kto woli patronem Philipa Sidneya i jego grupy literacko-poetyckiej Areopagus, mającej silne purytańskie zabarwienie, która miała zreformować angielską poezję. Członkowie, jednocześnie dworzanie Elżbiety, byli oczywiście przeciwni jej małżeństwu z katolikiem, na dodatek Francuzem. Grupie patronował także sam szef agencji szpiegowskiej Francis Walsingham – prywatnie teść Sidneya. Jej członkowie nie byli z pewnością wątłymi, wrażliwymi młodzieńcami – poeci propagandy elżbietańskiej najczęściej wcześniej robili kariery wojskowe, zajmowali się tłumieniem powstań, rabunek rebeliantów nie był im obcy, stąd czerpali przeto majątkowe korzyści (Spenser w Irlandii za grosze nabył sporo nieruchomości). Wiedzieli jak trzymać się rozkazów i linii na polu walki i na polu pisarskim. Część z nich sprawdziła swoje umiejętności w siatce szpiegowskiej. W jej skład wchodzili:

  • Philip Sidney (54’) – uczeń Johna Dee i wiodący poeta jego kręgu, członek protestanckiej frakcji założonej przez wujka Leicestera, żołnierz, małżonek córki Walsinghama, jego i Cecila szpieg, znany mi.in z podróży po Zygmuntowskiej Rzeczpospolitej. Potencjalny konkurent dla syna Burghleya. O nim będzie pewno jeszcze mowa przy innych okazjach, więc tu się zatrzymam.
  • Fulke Greville (54’)– cień i miłośnik Sidneya. Po jego przedwczesnej śmierci walczył jak lew, by nie ukazywały się „pirackie wersje” The Countess of Pembroke Arcadia Sidneya. Wydawanie, publikowanie stało się ogromnym biznesem, każdy chciał urwać z tego pieniądze, starając się wydać coś bez zezwolenia, dlatego Greville donosił Walsinghamowi, kto chce drukować nieautoryzowaną wersję jego byłego zięcia.
  • Edward Dyer (43’) – kolejny uczeń Johna Dee i wiodący poeta jego kręgu, różokrzyżowiec, żarliwy wyznawca alchemii, Robert Dudley wymyślił, że jego protegowany będzie dobrą konkurencją dla Christophera Hattona w chwilach "słabostek" Elki. Jak to powiedział Gabriel Harvey – Edek był ozdobą elżbietańskiego dworu.
  • Edmund Spenser (52’) – poeta najbardziej znany z The Faerie Queene, epickiego wiersza i alegorii dynastii Tudorów i Elżbiety I. Ta pochwała królowej miała kształtować „angielskiego dżentelmena w subtelnej i delikatnej dyscyplinie". Właśnie z tego wiersza pochodzi nazwanie Elżbiety „Glorianą”, dziewicą poświęcającą się wyższym niż małżeństwo i wychowanie dzieci celom. Wizerunek ten będzie eksploatowany przez propagandę przez stulecia. Dziełko było na tyle udane, że Spenser dostał od królowej emeryturę w wysokości 50£ rocznie. Jednocześnie protegowany Edwarda de Vere, hrabiego Oxfordu.
  • Gabriel Harvey (52’) – protegowany Leicestera, purytanin, pisarz, wykładowca i krytyk literatury, znany ze swoich umiejętności erystycznych i pieniackich, serdeczny przyjaciel Spensera.

Papierową opozycją do powyższej była grupa związana z Edwardem de Vere (Oxforda), który patronował literatom takim jak Angel Day, John Lyly, Arthur Broke. Jego krąg jest najbardziej prawdopodobnym autorem tzw. projektu shake-speare. Opozycja związana była raczej z personalnymi animozjami (Oxford poślubił córkę Burghleya, której małżeństwo obiecał wcześniej Sidney, słowa nie dotrzymał, bo po drodze rozkochiwał się w innych damach), niż poważniejszymi, mimo różnic w przekonaniach religijnych (chłopcy z Areopagus to przede wszystkim protestanci/purytanie, a Oxford to typowo humanistyczny umysł wierzący tak samo w Kasjopeję jak i Boga).

Wydaje się, że ta oświeceniowa, humanistyczna herezja idealnie mieszała się i uzupełniała z herezją protestantyzmu. Cioteczna siostra Oxforda, Anne de Vere poślubiła akademika, tłumacza i wojującego purytanina Johna Stubbsa, który mając pewność, że frakcja rośnie w siłę (jego siostra była żoną głównego lidera purytanów Tomasza Cartwright), a elżbietańska wolność słowa może być wzorem do naśladowania, napisał w 1579 roku The Discovery of a Gaping Gulf krytykującą małżeństwo z francuskim księciem. Oskarżył w nim o schlebianie interesom francuskiego dworu i realizację obcej katolickiej polityki. Porównał taką unię dworów do połączenia czystego cielęcia (protestancka Elżbieta) z nieczystym osłem, przenoszącym choroby weneryczne (katolicki Walezjusz), więc Elżbieta naraża się na niechybną śmierć. Stubbs argumentował również, że to niezgodne z prawami boskimi (miał chyba na uwadze różnicę wieku, która w przeciwieństwie do czasów bliższych Macronowi, jednak trochę bulwersowała) oraz sugerował, że w wieku czterdziestu sześciu lat królowa nie może mieć już dzieci, a nawet jeśli, to istnieje zbyt duże zagrożenie śmiercią przy porodzie.

Elżbieta dostała napadu szału. We wrześniu tegoż roku, zaraz po wydaniu zakazano obiegu pamfletu. Miesiąc później Stubbs, Hugh Singleton (drukarz) i William Page (wydawca i dystrybutor broszury) zostali aresztowani. W furii natychmiast chciała ich stracić, jednak po namowach doradców ostatecznie zgodziła się na proces. Zostali oskarżeni o spiskowanie, doprowadzające do buntu, poprzez druk wywrotowej publikacji. Nie do końca było to zgodne z prawdą, więc jeden z odważniejszych sędziów skrytykował zarzut, co skończyło się odsunięciem go na stałe od sędziowania. Stubbs, Singleton i Page wszyscy zostali uznani za winnych buntu i zostali skazani na odcięcie ich prawych rąk oraz uwięzienie. Drukarzowi, ze względu na jego podeszły wiek, ograniczono wyrok do kary więzienia – jako osiemdziesięciolatek zapewne nie przeżyłby udziału w widowisku. 

3 listopada 1579 roku na rynku w Westminster rozpoczęto wykonanie kary. Obecni byli „chirurdzy” mający zapobiec wykrwawieniu się na śmierć skazanych. Stubbs wygłosił przemówienie na szafocie, zapewniając o swojej lojalności wobec królowej i poprosił tłum o modlitwę, by Bóg dał mu siłę znieść karę z godnością.

Kiedy kat obciął rękę Stubbsa, ten zdjął lewą ręką czapkę z głowy i zakrzyknął: Boże, chroń królową! Po czym zemdlał. Tłum zamarł, bo nie był przyzwyczajony do takiego pokazu wierności i lojalności, szczególnie, że część z nich popierało to co napisał Stubbs. A sam Page, kiedy podniósł swoją odrąbaną rękę miał powiedzieć, że tutaj na targu zostawia rękę prawdziwego dżentelmena Anglika, co miało świadczyć o ich szlachetności i niewinności.

Spotkanie parlamentu mające omawiać proponowane z katolickim księciem małżeństwo odbyło się w październiku – większość głosowała przeciwko. „Królowa królów” była zszokowana odkryciem, że kara Stubbsa miała negatywny wpływ na jej decyzje i popularność, bez której nie mogła już funkcjonować. Instynkt polityczny kazał jej zerwać negocjacje małżeńskie z Walezjuszem w styczniu 1580 r. z powodu nacisku opinii publicznej. Na pożegnanie sama napisała poemat On Monsieur’s Departure, mniej udany niż jej Gdym piękna była i młoda, ale zawsze.

Sam Stubbs odsiedział w Tower of London 18 miesięcy, następnie kontynuował pisanie. Mimo swojej kary pozostał lojalnym poddanym królowej Elżbiety, co spotkało się z nagrodą – służył w Izbie Gmin jako poseł w parlamencie angielskim w 1589 roku.

Cała ta afera była dość poważna, szczególnie że w tym czasie Anglia zwalczała drugie katolickie powstanie Desmondów w Irlandii i zaowocowała ułaskawieniem protestanckiej opinii publicznej poprzez –  bez zaskoczenia – zaostrzenie polityki wobec katolików. Po obradach parlamentu w 1581 roku podniesiono kary za opór wobec praktykom protestanckim  i ogłoszono, że konwersja z protestantyzmu na katolicyzm będzie traktowana jako zdrada stanu. 3 lata później parlament uchwalił bardziej purytańską wersję Modlitewnika (the Book of Prayers).

Decyzje jakie zapadły znalazły również odzwierciedlenie w propagandowej tzw. sztuce wyższej. W tym okresie 1579-85 powstały obrazy Elżbiety nazywane portretami z sitem. Z lewej strony obraz Jerzego Gowera z 1579 na chwilę przed zerwaniem „zaręczyn” oraz z prawej – już po, autorstwa Quentina Metsysa Młodszego, flamandzkiego malarza z ok. 1585 roku, zamówiony i zakupiony prawdopodobnie przez Christophera Hattona zaangażowanego w negocjacje dotyczące małżeństwa Elżbiety z Walezjuszem i będącego jego przeciwnikiem (jest na drugim planie w grupie panów).

Elżbieta na obu portretach stoi trzymając sito, na którym widnieje napis ATERA...MAL DIMORAINSELA, co oznacza w wolnym tłumaczeniu, że na ziemię spada to co dobre, a złe przesiewaczka zatrzymuje na sicie. Zamiary małżeńskie zostały przez królową porzucone, by dobro mogło spłynąć na angielską ziemię. Sito symbolizowało dziewictwo i jednocześnie moc Elżbiety do rozróżniania dobra od zła i przekazywania swoim poddanym wyłącznie dobra. Sito jako symbol dziewictwa był zaczerpnięty od Tucci, dziewicy-westalki, która udowodniła swoją czystość wobec oskarżycieli, niosąc w sicie wodę z brzegów Tybru do świątyni Westy. Oczywiście nie uroniła ani kropli. Tryumf czystości. Interpretatorzy obrazu spekulowali, że Elżbieta celowo chciała, żeby ją kojarzono z westalską czystością, zaradzając tym samym pogłoskom o jej braku. Sito jest przypomnieniem ofiar seksualnych monarchini dla jej kraju, czego rezultatem jest bogactwo ziemskich darów dla niego i jej ludzi. Piękne nieprawdaż? ;)

Na obydwu obrazach widać też globus Ameryki Południowej i północno-zachodniego wybrzeża Afryki, który nawiązuje do eksploracji dokonanej przez Anglię w XVI wieku. Nad globusem obrazu Gowera widnieje napis TUTTO VEDO & MOLTO MANCHA, czyli królowa widzi wszystko, dlatego wie, że "wiele brakuje" w kontekście zdobytych ziem i zamierza temu zaradzić. Czyli w miejsce małżeństwa z Francuzem, na pocieszenie pozostała jej imperialna ekspansja i ofiara czystości…Na jej herbie dodatkowo mamy motto „dziewicy” odnoszące się do jej niewinnego stanu i nieprzemijającego piękna: SEMPER EADEM, czyli zawsze taka sama. Na obydwu ponownie występuje też z broszą z wielką perłą, którą dostała od Leicestera. Kolczyki w kształcie żabki, które otrzymała od Walezjusza poszły na przemiał historii. Jak to ujął  w poemacie Edmund Spencer:  Ona nosi w sobie dwie osoby. Jedna to królowa nad inne koronowane głowy, imperatorka. Druga – najbardziej cnotliwa i piękna Lady

Boże chroń królową, okrzyk lojalności wydany z ust okaleczonego szczerego protestanta robił wrażenie. A było co i kogo chronić… Do tego czasu Elżbieta I zdążyła stać się już w umysłach swoich obywateli najlepszą karmicielką narodu, wspaniałą matką i żoną dla kraju – dzięki propagandowym sztuczkom obrazowym. Budowanie lojalności i patriotyzmu odbywało się na różnych płaszczyznach. Druk uwiecznił również inne nowinki umiejętnie podsuwane jej przez doradców, tudzież płynące z jej „hojnego” serca. Elżbieta znana była ze swego skąpstwa i wykorzystywania innych, którym rzadko kiedy płaciła, uroczo zrzucając na innych sponsorowanie większości obszarów jej osobistych zachcianek czy potrzeb królestwa. I tak w 1567 roku zorganizowana została pierwsza krajowa loteria w Anglii. Pojawiły się drukowane reklamy z zasadami loterii i kupony. Cel szczytny – zebranie pieniędzy na ogromne koszty budowy statków i rozbudowy portów, czyli realizacja polityki ekspansji zagranicznej. Pierwszą nagrodą było niewyobrażalne na tamten czas 5000 funtów, które częściowo miały być wypłacone w gotówce, a częściowo w postaci naczyń stołowych, gobelinów i "dobrej tkaniny lnianej". Kupony kosztowały dziesięć szylingów, zwykłych obywateli nie stać było na taki wydatek. Ale zachęcano tych, których było stać, bowiem zachętą do zakupu loteryjnych kuponów była obietnica, że nabywcy nie zostaną aresztowani za przestępstwa inne niż morderstwa, zbrodnie, piractwo lub zdradę. Czyli złodziej chyba mógł się załapać na dyspensę ;) Takie szczodre potraktowanie i nobilitacja zachęciły różnej maści przywłaszczycieli do rozwoju działalności na tyle, że dwie dekady później drukowane już były poradniki edukujące, jak rozpoznać tajemnice miejskich przestępstw i jak rozszyfrować slang kryminalistów, kradzieże kieszonkowe i rabunek były bowiem dniem powszednim w Londynie.

Inwencja twórcza Elżbiety, wynikająca nie tylko z zawistnego oka, lęku przed konkurencją młodszych dam oraz potrzeby tworzenia hierarchii chroniącej jej pozycję, dotknęła również prozaiczną kwestię szafy angielskich poddanych ;) Królowa wydała szereg surowych przepisów dotyczących ubioru, które opublikowano drukiem pod koniec XVI wieku. Szczegółowo określały one ubiór zgodnie z ich stopniem i klasą poddanego. Królowa wyrażała obawy, że jej ludzie wydają zbyt dużo pieniędzy na "niepotrzebne towary zagraniczne”, w domyśle importowane w owym czasie, w dużych ilościach luksusowe tkaniny. Przepisy ograniczały wydatki na ekstrawagancję, a także ustanawiały rozróżnienie między różnymi warstwami społeczeństwa. Osoby w nieodpowiednich dla swej pozycji ubraniach mogły być ukarane grzywną. Dokument określał tkaniny i rodzaje ubrań, które mogą nosić poszczególne kategorie społeczne, takie jak konkretne rodzaje haftowanych jedwabi, srebrne atłasy, futra lub purpury.

Drukowano również masę rycin królowej. Wydruki były bardziej przystępną formą niż obrazy olejne czy miniatury. W latach 80. XIX w., kiedy wykreowano już ciągłe poczucie zagrożenia kraju i samej Elżbiety, a ta wdała się w konflikt z Hiszpanią, zwykli obywatele Anglii chcąc zademonstrować swoje oddanie i lojalność kupowali tanie wydruki. Ta moda nigdy nie przeminęła i dziś wizerunek królowej czy Anglii można kupić nawet na gatkach.

Z drugiej strony, w 1582 roku opublikowano także pierwszy  słownik: Elementarie Richarda Richcastera. Była to pierwsza próba uporządkowania języka angielskiego oraz podniesienia jego rangi jak i kultury angielskiej, co miało przynieść ułatwienie jego nauki. Poważne państwo dbało bowiem o wzrost nastrojów patriotycznych.

……………………………………………………………………………..

Ostatnio podarowano mi Netflixa, więc jako człowiek mało obyty z dobrodziejstwami telewizji, rzuciłam się na seriale taśmowo. Jednym z nich był Korona, bynajmniej nie królów, a traktujący o Elżbiecie II. Zrobiony z wielką starannością, jednak ilość wylewanej propagandy była nie do zniesienia. Mimo tego, odcinek w którym umiera stary król, a Elżbieta ma zostać „zbyt wcześnie” królową, robi wrażenie. Majstersztyk pokazujący ciągłość propagandy zapoczątkowanej w okresie elżbietańskim. Przypomniano w nim przemówienie Churchilla, którego kawałek na zakończenie przytoczę:

Pod ich berłem [królowych] rozkwitły jedne z największych w naszej historii epok. Teraz, gdy mamy drugą królową Elżbietę, która tak jak pierwsza również wstąpiła na tron ​​w dwudziestym szóstym roku życia, nasze myśli zostają przeniesione prawie czterysta lat wstecz do wspaniałej postaci, która przewodziła i pod wieloma względami ucieleśniała i inspirowała wielkość i geniusz elżbietańskiego wieku.

Królowa Elżbieta II, podobnie jak jej poprzedniczka, nie oczekiwała korony od dziecka…..a już została uznana za królową Kanady. Jutrzejsza proklamacja będzie dowodzić lojalności rodzinnej ziemi królowej i wszystkich innych części Brytyjskiej Wspólnoty Narodów i Imperium. Ja, którego lata młodzieńcze, przypadły na bezdyskusyjnie wspaniałą i spokojną epokę wiktoriańską, czuję dreszczyk emocji, przywołując jeszcze raz modlitwę i hymn: „Boże, chroń królową!"

 

 

Cull N. J., Culbert D. H., Welch D., Propaganda and Mass Persuasion: A Historical Encyclopedia, 1500 to the Present

Evenden E., Patents and patronage: the life and career of John Day, Tudor printer

Goldstein G., Did Queen Elizabeth use the theater for social and political propaganda?

Rees J., Fulke Greville, Lord Brooke, 1554-1628: A Critical Biography

Kinney A., F., Swain D., Hill ., Long W., Tudor England: An Encyclopedia

Stewart A., Close Readers: Humanism and Sodomy in Early Modern England

Tsygankova V., Representing Church & State: Paratexts of the ‘Queen Elizabeth Bible’

Wagner J., Walters Schmid, S., Encyclopedia of Tudor England, Tom 1

http://spartacus-educational.com/TUDstubbsJ.htm

https://www1.umassd.edu/ir/resources/laboreducation/literacy.pdf

http://s-space.snu.ac.kr/bitstream/10371/2394/3/englishstudies_v29_196.pdf

https://www.youtube.com/watch?v=-xMK7LEAG4I

 

 

I jeszcze trochę ilustracji tematu

Mój ulubiony druk herbu Elżbiety I oddający jej charakter, życzliwość, hojność i poświęcenie ;)

Chwila lojalności Johna Stubbsa jeszcze raz lepszej jakości (chyba ;)

Leicester – elżbietański Jozue ;)

Franciszek Herkules Walezjusz, czyli "żabka"

Edward de Vere, Oxford

Gabriel Harvey

Od lewej: Philip Sidney, Edmund Spenser, Fulke Greville

A tutaj linki do szczegółowego podejrzenia portretów z sitem, jako że nie panuję zupełnie nad wielkością zamieszczanych obrazów

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/5/5d/George_Gower_Elizabeth_Sieve_Portrait.jpg

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/3/36/Metsys_Elizabeth_I_The_Sieve_Portrait_c1583.jpg


Boże chroń królową od nędzy: pierwsza krajowa loteria

Poradnik: jak ustrzec się przed złodziejskimi sztuczkami

Boże chroń królową od bardziej gustownych mieszkanek i mieszkańców królestwa

Elementarie autorstwa Richarda Richcastera

Przykład ryciny Elżbiety na zlecenie Hansa Woutneela, księgarza i sprzedawcy z Holandii, który osiadł w Londynie w 1592 r. Wzór druku został zaczerpnięty z miniaturowego portretu królowej autorstwa Isaaca Olivera

 

 



tagi: pisarze  propaganda  poeci  tudorowie  elżbieta i  wydawcy  protestantyzm  purytanie 

ainolatak
27 lutego 2018 12:20
27     6339    20 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

ainolatak @ainolatak
27 lutego 2018 12:23

niestety nie panuję nad wielkością wklejanych obrazów - małe stały się duże i na odwrót, za co przepraszam

chyba muszę jakieś lekcje u Parasola przejść ;)

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @ainolatak
27 lutego 2018 12:46

Ogrom pracy włożonej w te teksty ...podziwiam :)

Plus:)

.

 

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @ainolatak
27 lutego 2018 14:55

 

W całym okresie panowania Elżbiety liczba londyńskich wydawców kształtowała się pomiędzy 20 a 30. W latach 1570-79 średnio w ciągu roku drukowano 136 pozycji. Ale już w latach 1580-89 liczba rocznie wydanych tytułów skoczyła do 202. 

Dziękuję za wciągającą lekturę. Wiele PLUSÓW jeden na koncie :)

Miałbym tylko proźbę o podanie w której to zalinkowanej pozycji są namiary na liczby " 20 a 30 ";  136  oraz   202. 

Jak dla mnie to są cynki ale mogę się mylić.  

Do obrazów Elki nie zamierzam się przyczepiać  ;)

Czy Pani napisze jeszcze coś więcej o szekspirowskiej grupie i np. o angielskiej poezji metafizycznej?

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @ainolatak
27 lutego 2018 15:12

Niby kawał historii Anglii a tymczasem wspaniały przyczynek do historii I RP. Wspaniała notka i wspaniałe obrazki, bez względu na rozmiary. Te większe nawet lepsze:))) Widać zamiłowanie Elżbiety do pereł. Ogólnie - nie żałowała sobie. Może warto się zastanowić nad tym, które z tych pereł wcześniej ozdabiały Ołtarze katolickie i Wizerunki Matki Boskiej.  Oj, jest o czym dumać.

zaloguj się by móc komentować


ainolatak @saturn-9 27 lutego 2018 14:55
27 lutego 2018 16:27

Dane liczbowe, o które Pan pyta są z 3 pozycji literatury, strona 2.

Co do projektu shake-speare....wedle Pana życzenia:) Coś o tym napiszę następną razą, kiedy będzie o teatrze i Oxfordzie.

A Franek Bacon – nie wiem, może przy okazji dr.Dee po nim pojadę ;) na razie bardziej zafrapował mnie jego homoseksualny braciszek Antoś, w roli szpiega oczywiście. Oj ta agencja szpiegowska Walsinghama to była niezła, a sposoby rekrutowania na to z kim sypiasz nic się nie zmieniły ;)

I bardzo proszę czepiać sie obrazów, bo to one są tu głównym bohaterem :)

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @pink-panther 27 lutego 2018 15:12
27 lutego 2018 16:32

Wątki polskie nawet w obrazach się pojawiają, mam nadzieję, ze czas pozwoli i do tego dojść, a co do pereł u Tropicielki pani Pyza dała wskazówkę, że Elżbieta już wcześniej była zainteresowana perłami Barbary Radziwiłłówny i ponoć były podchody, by je zakupić, a po śmierci Zygmunta Augusta miały się znaleźć u Elżbiety I…. Ciężko mi było teraz skupić się tylko na temacie pereł i coś konkretnego znaleźć – może w bibliotekach i British Museum prędzej – na razie jednak tam się nie wybiorę, albo komentatorzy pomogą znaleźć trop. Intuicja podpowiada, że cała biżuteria po śmierci Zygmunta pojechała na wyspę…zarówno perły Barbary jak i biżuteria jego matki. Taka np. kamea Bony Sforzy skończyła w łapach J.P. Morgana bankiera i założyciela J.P. Morgan&Company, General Electric i U.S. Steel…przecież na targu w Sanoku jej nie kupił…. no a później jubiler Elki zrobił bardzo podobną kameę dla niej (tylko bez zewnętrznego ornamentu) 

https://www.metmuseum.org/art/collection/search/193658

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @ainolatak 27 lutego 2018 16:32
27 lutego 2018 20:18

I Pantera

Wątkiem polskim jest sam Filip Sidney. Nie tylko ze względu na jego bytność u nas tuż przed przybyciem Heńka Walezego, ale także ze względu na pośmiertny panegiryk, chyba przez samego teścia zamówiony. Z tego dziwnego drukowanego epitafium wynikało, że Filip był ni mniej ni więcej... kandydatem do polskiego tronu! Z pewnością nie podczas elekcji Walezego, bo był za młody. Istnieje podejrzenie, że go na podmiankę za Batorego szykowali i stąd ta wizyta Johna Dee z Kelley'em  w Krakowie oraz słynny seans spirytystyczny w Niepołomicach.

Sprawa się jednak mocno skomplikowała, kiedy podtruwany Batory przeżył swego niedoszłego następcę o 2 miesiące, bo się Filipowi wojaczki w Niderlandach u boku wujaszka zachciało. A jak wiadomo, pan Bóg kule nosi i jedna taka nieco naruszyła udo naszego rycerza. Niby nie śmiertelnie, ale się gangrena wdała. I cały spisek na nic...

To tylko dygresja do Twojego świetnego tekstu, Katalonio. Stajesz się specjalistką od elżbietańskiej Anglii.

Tak swoją drogą, to mieli tupet ci angielscy królowie, umieszczając sobie na tarczach herbowych andegaweńskie lilie, jednocześni oskarżając Francuzuów o dążenie do zajęcia angielskiego tronu (np. przez Marię Stuart). Co raz wpadło w ich łapy, ma takie pozostać na wieki. Calais wróciło po stuleciach do Francji, ale biedny Henryk II, ojciec Żabki i naszego Walezjusza, przypłacił to śmiercią w dziwnym pojedynku. Z kapitanem własnej gwardii o mało francuskim nazwisku Montgomery, który szybko okazał się hugenotą, szukającym wsparcia nad Tamizą. I wyjatkowo czynnym po nocy św. Bartłomieja.

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @jolanta-gancarz 27 lutego 2018 20:18
27 lutego 2018 22:02

gdzie tam! to można lata na tym spędzić tyle jest do zbadania, żeby się nazwać jakimś ekspertem :)

I dziękuję Tropicielko za przypomnienie o andegaweńskich liliach. Mam wrażenie, że "mord założycielski" jakiego dokonali na katolicyzmie, klasztorach, katolikach mógł nadać im własnie tylko taki kierunek: trzymać w łapach co ukradli i dalszą łupieżą iść ku piekłu.

A co do "króla Sidneya", to miałam to poruszyć w odcinku z innym obrazem, z tzw. polską sukienką, bo te plany na angielskiego króla przewijają sie jeszcze w różnych listach. No fascynująca ta historia jest :)) Na dodatek pozwala oderwać głowę od dość ponurej bieżączki i niewesołych myśli.

zaloguj się by móc komentować

Tytus @ainolatak
28 lutego 2018 09:53

Rewelacja! Dziękuję.

Co do obrazów i rycin, lojalność Johna Stubbsa jest śliczna. Ten ogromny task i młotek. I kat, znający się na robocie, z przejęciem widoczym w skupionej twarzy, świadom, że uczestniczy w czymś ważnym. I jakby mówił: "Nie chcem, ale muszem". I pokorna twarzyczka Johna, który napisał, co napisał, "ale się nie zaciągał".

PS Nie mogę się już doczekać o projekcie szekspir.

zaloguj się by móc komentować

betacool @ainolatak
28 lutego 2018 11:09

Netflix mi ze trzy miesiące życia wydarł, więc uważaj.

Jakoś się na niego uodporniłem, tworząc własne mini seriale i delektując się cudzymi, takimi jak ten tu - elżbietański.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @ainolatak 27 lutego 2018 22:02
28 lutego 2018 12:26

Pisz, Katalonio, o Sidneyu, bo to przykład prawdziwego, a nie wydumanego spisku był. Brytyjskiego, nie szkockiego, hiszpańskiego czy francuskiego. W dodatku w Polskę wymierzonego. Ale Pan Bóg widać miał, na nasze szczęście inne plany. Tylko Stefana Batorego żal...

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @jolanta-gancarz 27 lutego 2018 20:18
28 lutego 2018 12:42

Cała pociecha, że "nic nie będzie na wieki". Nic. A pomysł chodzenia śladami biżuterii naszych Królów, ze szczególnym uwzględnieniem Imperium i banków - to jest bardzo, bardzo dobry pomysł.

No i rzeczywiście: człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi. Gangrena to jest bardzo kiepski rodzaj śmierci. 

Co do nagłych a niespodziewanych śmierci w rodzinach Królów Katolickich na kontynencie - to można byłoby napisać nawet jakąś grubą książkę. Gdzie się człowiek nie obejrzy,to   w przypadku tajemniczej szybkiej śmierci - w okolicy przechadza  się jakiś zabłąkany hugenota albo inny "lekarz protestancki".  Tylko Ludwika XVI musieli ściąć publicznie, bo się szykowali do znacznie większej jumy.

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @boson 28 lutego 2018 17:39
28 lutego 2018 18:07

To jest jedna wielka rodzina :)

Norfolk był jednocześnie drugim mężem Margaret Audley, której pierwszym był ojciec Leicestera! Katolicyzm Howarda to można sobie włożyć w bajki - razem ze swoim ojcem tłumił powstanie Pilgrime of Grace..... Religia to pretekst do ustawienia swojej frakcji i interesów. A Oxford jedynie luźno flirtował z katolicyzmem tak samo jak chwilowo innymi ważkimi dla niego ideami. Wychowanek Cecila i jego humanistyczno-okultystycznych nauczycieli katolikiem nie był. Z drugiej strony, tak jak pisałam u Rotmaistera to w Audley House (nota bene były klasztor bodajże benedyktynów),  czyli domu M. Audley i Howarda goszczeni byli Spenser z kolegą z ponoc "wrogiego protestanckiego" obozu Leicestera. 

Tak sie między sobą w kuzynostwach mieszali, ze potrzebne były dyspensy od samego papieża....

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @Tytus 28 lutego 2018 09:53
28 lutego 2018 18:24

cieszę się, że się podobało i nie jest to ciekawe tylko dla mnie ;))

pewno nie będzie kolejny odcinek wyłącznie o tym projekcie, bo i innych rzeczy chciałam dotknąć, ale na pewno poruszę, oby tylko czasu starczyło, żeby po pracy pisać, pozdrawiam :)

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @boson 28 lutego 2018 17:39
28 lutego 2018 18:29

a sprawę Oxforda jako szpiega Cecila będę jeszcze poruszać, przy okazji agencji, nie da sie wszystkiego zawrzeć w jednym odcinku, bo nikt by tego nie przeżył ;) nawet wiki ;)

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @betacool 28 lutego 2018 11:09
28 lutego 2018 18:35

a nie to mi nie grozi ;)) Netflixa trzymam krótko - o piątej nad ranem odcinek lub dwa, przy okazji szykowania się do pracy, zresztą w tej chwili przerwa zupełna, bo brak czasu nawet na pisanie

Twoje seriale są uzależniające i szkoda, że teraz rzadziej 

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @betacool 28 lutego 2018 11:09
28 lutego 2018 18:35

a nie to mi nie grozi ;)) Netflixa trzymam krótko - o piątej nad ranem odcinek lub dwa, przy okazji szykowania się do pracy, zresztą w tej chwili przerwa zupełna, bo brak czasu nawet na pisanie

Twoje seriale są uzależniające i szkoda, że teraz rzadziej 

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @jolanta-gancarz 28 lutego 2018 12:26
28 lutego 2018 18:44

napiszę :)

dokończę ten teatr i kilka innych propagandowych gadżetów, no i muszę zrobić skok na bank czasu ;)))

Batorego żal, z pespektywy czasu łatwo myśleć, że mógł być bardziej uważny w kontekscie dobierania medyków i ogladania pokazów okultystycznych, ale w realu było dużo gorzej i mniej wyboru

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @pink-panther 28 lutego 2018 12:42
28 lutego 2018 19:06

tak, gangrena to niefajny koniec...a i Elka smutną swoją końcówkę miała, wcześniej odeszli wszyscy jej pomagierzy, prawieślepa, z ropiejącymi pozostałościami zębów i wszelkimi chorobami, nie mówiąc już o stanie umysłu

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @pink-panther 28 lutego 2018 12:42
28 lutego 2018 19:48

Teraz w niektórych okolicach przechadza się "seryjny...", a wtedy to był medyk, albo kapitan gwardii. Niektorzy nawet w końcu trafiali na szafot.

Ci, co nie trafili, albo byli mózgiem operacji, pewnie się zdziwili nieco, jak na ten najważniejszy Sąd dotarli i wyrok usłyszeli po "szczęśliwym życiu" . Ten Sąd to jest nasza ostatnia nadzieja na sprawiedliwość. Nie, żebym była mściwa, ale jakaś kara na tych łotrów musi być. A że protestanci w czyściec nie wierzą, to tylko ich strata;-)

Przy okazji: piękny komentarz Pani zamieściła na S24 pod dzisiejszą notką Mistrza Pługa. Trzeba wskazywać źródła tych mitycznych (biblijnych) 6 milionów "ofiar całopalenia". Ciekawe, że odwołuje się do tego świeckie państwo Izrael, założone przez niewierzących socjalistów i komunistów.

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @ainolatak 28 lutego 2018 18:44
28 lutego 2018 19:49

To czekam na tekst i życzę udanego skoku na bank...czasu;-)

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @jolanta-gancarz 28 lutego 2018 19:49
28 lutego 2018 20:13

dzięki..właśnie obmyślam jak zrobić ten skok ;) Twoja piękna odpowiedź dot. negatywnej teologii motywuje mnie do roboty, więc chyba coś ukradnę z federalnej rezerwy S.N.U

zaloguj się by móc komentować

jolanta-gancarz @ainolatak 28 lutego 2018 20:13
28 lutego 2018 21:31

Jako obronę przed negatywną teologią (dzięki) i brakiem snu polecam najpiekniejszą tarczę (zainspirowana przez Panią Marylę):

 

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @jolanta-gancarz 28 lutego 2018 21:31
1 marca 2018 09:16

Bóg zapłać :) to dobre i na ciśnienie, które podniósł przywłaszczacz Patlewicz

zaloguj się by móc komentować

tk @ainolatak
1 marca 2018 12:11

Ciekawy tekst !!!

W 1559 roku nieobecność w Kościele anglikańskim w niedzielę i święta podlegała karze 1 szylinga grzywny tygodniowo. W 1581 już do 20 funtów miesięcznie. W niektórych przypadkach niezapłacenie grzywny doprowadzało do zajęcia 2/3 posiadanej ziemi lub uwięzienia. 

Ciekawe pomysły!

...a ponoć to dziś jest "ciężko" w Kościele!!!

gratuluje pracy i ciekawej formy!

 

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @tk 1 marca 2018 12:11
2 marca 2018 06:15

dzięki :)

ależ skąd, w kościele anglikańskim, mimo takich czy innych utrudnień, jak oficjalna wersja głosi, jest dobrze

tylko w tym katolickim, już od XV wieku widziano takie belki, że trzeba było go propagandą mordoru otoczyć

nic to jednak nie da :) 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować